środa, 10 czerwca 2015

Krzywa Wieża w Pizie


Krzywa Wieża jest jedną z najbardziej znanych budowli na świecie. Znajduje się ona w niewielkim miasteczku w Toskanii, w środkowych Włoszech. W istocie wieża jest dzwonnicą katedralną i należy do kompleksu zabudowań w stylu romańskim na Campo dei Miracoli.





Historia
Budowę wieży rozpoczęto w 1173 roku. Budowla wkrótce zaczęła odchylać się od pionu, ponieważ została ona usytuowana na podmokłym, gliniastym gruncie. Konstruktorzy wydłużając kolumny po jednej stronie wieży próbowali korygować przechylenie wieży. Budowę jednak przerwano do XIII wieku.
W 1350 roku konstrukcja zyskała ostatnie piętro, w którym umieszczono dzwony. Budynek został zbudowany na planie okręgu i posiada osiem kondygnacji. Środkowe piętra otoczono są ażurowymi galeryjkami. Wysokość wieży wynosi około 55 metrów, a odchylenie od pionu około 4,5 metra.
W XIX wieku zaczęto podejmować pierwsze próby powstrzymania przechylania się wieży. Nie przyniosło to jednak pożądanego skutku.
W 1990 roku wieża została zamknięta dla zwiedzających oraz powołano specjalny komitet, który miał wybrać najlepszy sposób zabezpieczenia wieży przed dalszym odchylaniem się.
W 2001 roku wieża została ponownie otwarta dla turystów. Rocznie odwiedza ją około 10 milionów turystów z całego świata.


Ciekawostki
Krzywa wieża w Pizie przestała się przechylać. Specjaliści twierdzą, że ochronili jej konstrukcję przed zawaleniem na najbliższe 300 lat.
Przez ostatnie 10 lat teren wokół słynnej włoskiej wieży był olbrzymim placem budowy. Gdyby nie fakt, że przez wieki stała jakby na przekór grawitacji, jej sława ograniczała by się tylko do kręgu historyków sztuki i architektury.
Specjaliści z różnych branży ratują wieżę w Pizie przed upadkiem od przeszło 700 lat. Budowla oparła się trzęsieniom ziemi i piorunom. Niektórzy twierdzą, że ucierpiała jedynie w wyniku działań poszczególnych komisji. Ta średniowieczna budowla stale balansuje na krawędzi.

Informacje i praktyczne porady
Warto pamiętać, że na szczycie wieży może przebywać jednocześnie do 30 osób. Wejście odbywa się wyłącznie w grupach (wyjścia o określonej godzinie). Na górze można przebywać maksymalnie do 30 minut. Nie można też zabierać tam toreb i bagaży, które przed wejściem na górę trzeba zdeponować w przechowalni. Bilet wstępu kosztuje 15 euro.

Kompleks Piramid w Gizie


Osiem kilometrów od Kairu, w Gizie, ponad pustymi obszarami oraz kompleksem mniejszych piramid i grobowców górują trzy wielkie piramidy. Nie opodal wznosi się ogromny posąg Sfinksa. Te cuda starożytnego świata przetrwały blisko 5000 lat, ale dopiero od XIX wieku archeolodzy zaczęli zbierać informacje dotyczące ich powstania. 







Miasteczko Giza położone jest w delcie Nilu na obszarze stanowiącym niegdyś granicę pomiędzy Górnym a Dolnym Egiptem. Około 2925 r. p.n.e., gdy oba te królestwa zostały zjednoczone, stolicą nowego Egiptu stało się położone na zachodnim brzegu Nilu Memfis. Przez prawie 3000 lat stanowiło siedzibę faraonów, których 30 dynastii rządziło Egiptem. Wielkie piramidy w Gizie zostały wzniesione za czasów czwartej dynastii (2575-2465 r. p.n.e.). Największa z nich, grobowiec faraona Cheopsa (Chufu), powstała jako pierwsza. Piramida stojąca pośrodku, zbudowana jako druga, jest nieco mniejsza i należy do syna Cheopsa, Chefrena. Trzecia, znacznie mniejsza, jest piramidą faraona Mykerinosa, wnuka Cheopsa.

Piramida Cheopsa, zwana inaczej Wielką Piramidą. Jedna z trzech największych piramid egipskich w Gizie (Gizah). Zbudowana została jako grobowiec ok. 2575 r p.n.e. na rozkaz Cheopsa (Chufu, syn Snoforu i królowej Hetepheres) faraona IV dynastii. Piramida pierwotnie miała wysokość 146,6 m (dziś 137 m), długość boków u podstawy wynosiła 230 m (dziś 227 m), zaś kąt nachylenia ścian - 51°50'. Materiał, z jakiego wykonano tę największą budowlę ludzkości, pochodził z kamieniołomu Mokattam (obecnie dzielnica Kairu). Bloki kamienne, z których była zbudowana piramida, przykrywała pierwotnie licówka z gładzonego wapienia i granitu. Resztki takiej licówki znajdują się tuż pod wierzchołkiem piramidy Chefrena. Odbijające się w wypolerowanych płytach promienie słońca wywoływały niezwykły efekt wizualny. Piramida świeciła jak pochodnia i była widoczna z bardzo daleka. Niestety, okładzina ta została rozebrana między innymi przez Arabów budujących Kair. W ten sposób odsłoniła się konstrukcja piramidy składająca się z niezliczonej ilości kamiennych stopni o wysokości ok. 1,5 m. Wejście do piramidy usytuowane jest po północnej stronie budowli w ;szóstej warstwie kamieni. Pierwotnie zaś otwór wejściowy znajdował się nieco powyżej tego, który przeznaczony jest dla turystów (20 m n.p.m.). "Nowe wejście" zostało wykute w 820 na rozkaz kalifa al-Ma'muna. Wewnątrz piramidy znajdują się dwie odnogi. Jedna odnoga prowadzi do nie udostępnianej zwiedzającym podziemnej komory, natomiast druga o wysokości ponad 1 metra wiedzie lekko pod górę. W pierwszej komorze korytarz długości 35 m i wysokości 1,75 m prowadzi do pomieszczenia niesłusznie nazywanego Komnatą Królowej. W rzeczywistości była to komora grobowa piramidy. Zbudowana jest w całości z wapienia. Na wschodniej ścianie znajduje się wielka nisza ze sklepieniem wspornikowym. Zmiana planów budowniczych spowodowała, że skonstruowano trzecią wyższa komorę grobową. Ostateczne miejsce spoczynku faraona wiedzie poprzez Wielką Galerię (47 długości i 8,5 m szerokości). U góry ściany szczytowej najwyższego końca Wielkiej Galerii znajduje się przedsionek, który prowadzi do właściwej Komory Króla. Ma ona wymiary 5,2 m na 10,8 m i 5,8 m wysokości. Ściany, pułap i posadzka wykonane są z czerwonego granitu. Sufit tworzy 9 monolitowych płyt o wadze 50 ton każda. W zachodniej części pomieszczenia stoi sarkofag bez pokrywy.
Piramida Chefrena (Chafre) zbudowana została ok. 2540 r p.n.e. Chefren był czwartym władcą starożytnego Egiptu IV dynastii. Był synem Cheopsa i ojcem Mykerinosa. Zbudował drugą co do wielkości (143,5 m), po piramidzie Cheopsa piramidę w Gizie oraz Sfinksa. Za panowania Chefrena kult boga słońca Re stał się religią państwową. Chefren wysłał ekspedycję na półwysep Synaj (do kamieniołomów i kopalni turkusów) oraz do kamieniołomów granitu w okolicach Abu Simbel. Zbudowana przez Chefrena piramida posiada najpełniej zachowany kompleks grobowy z całej grupy piramid w Gizie. Pierwotne jej wymiary wynoszą: 145,5 m wysokości, podstawa kwadratowa o boku 215,5 m i kąt nachylenia 53°10'. Dolna świątynia nazywana dawniej Świątynią Sfinksa została odkopana w 1853. Wnętrze świątyni zbudowane jest wapienia i czerwonego granitu. Piramida ma dwa wejścia od strony północnej: jedno na wysokości 11 m od ziemi, drugie na poziomie terenu o parę metrów od piramidy. Korytarze prowadzą do poziomego przejścia, które kończy się komorą grobową. Dolna jej część wykuta została w pierwotnej skale, górna oraz strop namiotowy znajdują się wewnątrz rdzenia piramidy. Sarkofag wykonany z pięknie polerowanego granitu został wpuszczony w podłogę w końcu komory. Na południowej ścianie komory Belzoni, odkrywca wejścia do piramidy i jej badacz, umieścił swoje nazwisko i datę - 1818.
Pyramida Mykerinosa, zbudowana ok. 2525 r p.n.e. przez Mykerinosa (Mykerynosa, Menkaure) staroegipskiego władcę z IV dynastii, syna Chefrena, wnuka Cheopsa. Pierwotne jej wymiary wynoszą: (67 m wysokości, podstawa - 108 m, 51° nachylenie boków). Dolna świątynia grobowa leży koło muzułmańskiego cmentarza i jest zbudowana z cegły mułowej. Znaleziono tu triadę łupkową Mykerinosa oraz fragmenty innych posągów. Obok świątyni grobowej (po południowej stronie piramidy) stoją trzy małe piramidki, z których jedna jest zwykłą piramidą pomocniczą i przypuszczalnie należy do królowej Chamerenebty, siostry-żony Mykerinosa. Piramida utraciła większość ze swojej wapiennej licówki. Ucierpiała również jej zasadnicza konstrukcja, a zwłaszcza jej bok północny przecięty głębokim wykopem. W 1196 wezyr jednego z kalifów egipskich, Karakusz próbował zniszczyć te piramidę jako pomnik bałwochwalczych władców. Komora grobowa zawierała wspaniały sarkofag, który w czasie transportu do Anglii zatonął u wybrzeży Portugalii.
Piramidy w Gizie i piękny Sfinks, który ich strzeże, pochodzą z czasów faraona i dzisiaj są jednym z najstarszych zabytków miasta. Koptyjski Kair, pod którą nazwą jest znany ten obszar, to miejsce, w którym zaczyna się miasto. Faktycznie obszar wzdłuż Memphis,Sakkara oraz Dahshur poprzedza miasto, które znamy dzisiaj.



Great Blue Hole u wybrzeży Belize

Na niewielkim skrawku lądu leżącym na popularnym półwyspie Jukatan nad Morzem Karaibskim odnajdziemy zupełnie inny świat, nie przypominający tętniących typowo latynoamerykańskimi rytmami swoich sąsiadów - Meksyku i Gwatemali. Tu poczujemy klimat Karaibów - spotkamy na ulicy sobowtórów Boba Marleya, będziemy bawić się do białego rana w klubach reggae na koralowych wysepkach, odkryjemy tajemniczą kulturę Garifuna i zapomniane przez wszystkich ruiny Majów.



To, co fascynuje w tym kraju podróżników, to przede wszystkim różnorodność kulturowa i wielość grup etnicznych, które funkcjonują obok siebie w zgodzie na tak małej przestrzeni. Poza tym znajdziemy tutaj dziewicze tereny, parki narodowe i rezerwaty oraz wybrzeże strzegące największych skarbów podwodnego królestwa.

Wśród swojego hiszpańskojęzycznego rodzeństwa Belize jako jedyne tak konsekwentnie prowadzi politykę proekologiczną. Na powierzchni 23 tys. km2, czyli niemal 14-krotnie mniejszej od Polski, znajduje się aż 17 parków narodowych i ponad 40 rezerwatów różnego rodzaju, zajmujących łącznie powyżej 35 proc. terytorium całego kraju. To ewenement na skalę świata! Belizeński rząd sprzeciwia się nieplanowanemu rozwojowi przemysłu i ingerującym w przyrodę zagranicznym inwestycjom. Stawia przede wszystkim na ekoturystykę oraz ekskluzywną turystykę wypoczynkową, a w ostatnim czasie szczególnie na turystykę ślubną.

Od strony morza
Bramą do Belize od strony północnej jest meksykańskie miasto Chetumal, stolica stanu Quintana Roo, skąd turystyczna water taxi (wodna taksówka) zabiera nas na piaszczyste wyspy (cays). Mijając przepiękne przybrzeżne atole, laguny, malownicze estuaria rzek i lasy namorzynowe, będące siedliskiem cennych zagrożonych gatunków, w tym żółwi morskich, manatów karaibskich i krokodyli amerykańskich, płyniemy wzdłuż najdłuższej na półkuli północnej rafy koralowej - Mezoamerykańskiego Systemu Rafy Barierowej (ma ponad 1000 km długości!) ciągnącego się równolegle do wybrzeża Jukatanu: od należącej do Meksyku wysepki Contoy po honduraskie Wyspy Bahía (Islas de la Bahía). To drugie (po australijskiej Wielkiej Rafie Barierowej - Great Barrier Reef) największe skupisko żywych koralowców na naszej planecie. Znaczny fragment ok. 300-kilometrowej belizeńskiej części tego cudu natury wchodzi w skład Systemu Rezerwatu Rafy Barierowej Belize (Belize Barrier Reef Reserve System). W 1996 r. wpisano go na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Szczególnej ochronie podlega 7 rezerwatów morskich, 450 wysepek (cays) i 3 atole: Turneffe, Lighthouse Reef i Glover’s Reef, o łącznej powierzchni 960 km2. Region ten stanowi prawdziwy raj dla nurków - występuje tu 106 gatunków koralowców oraz 500 gatunków ryb, a temperatura tych krystalicznie czystych wód sięga 26°C.

Podwodna jaskinia
Mekką dla wielbicieli podwodnych przygód z całego świata jest też Great Blue Hole (Wielka Błękitna Dziura) - widoczna z kosmosu, wielka rozpadlina na Morzu Karaibskim, o średnicy ponad 300 i głębokości 124 m. Na skutek podniesienia się poziomu morza ta niegdyś jaskinia lądowa po zawaleniu się stropu została całkowicie zalana. Obecnie otaczają ją turkusowe wody i pierścień żywej rafy. 35 m p.p.m. znajduje się w niej sala z wielkimi stalaktytami. Całodniowa wycieczka do Great Blue Hole trwa ok. 10 godz., a ceny zaczynają się od ok. 200 dolarów amerykańskich. Warto pamiętać, iż najlepszą porę na nurkowanie w tym rejonie stanowią miesiące od stycznia do maja. W okresie od czerwca do grudnia plany mogą nam pokrzyżować częste opady deszczu. Tę szczególną atrakcję Ameryki Środkowej eksperci umieszczają zawsze w pierwszej 10. najlepszych miejsc nurkowych na ziemi.



Great Blue Hole leży w odległości 70 km od Belize City, jednak najlepszym punktem wypadowym w jej okolicę jest Ambergris Caye - największa belizeńska wyspa o długości ok. 40 i szerokości 1,6 km. Niegdyś zamieszkana przez Majów, przez lata odgrywała rolę portu dla piratów oraz schronienia dla Meksykanów uciekających z kraju przed wojną kast. Obecnie, dzięki swojemu położeniu w sąsiedztwie rafy koralowej, to najpopularniejszy kierunek turystyczny w Belize. Znajdziemy tutaj luksusowe hotele oferujące pobyty w formie all inclusive, resorty spa, ekskluzywne restauracje i blichtr tak charakterystyczny dla tego typu oaz dla turystów. Wyspa posiada lotnicze połączenie z Belize City, skąd, podobnie jak z meksykańskiego Chetumal, dopłyniemy na nią także promem.

Relaks na wyspie
Nieco inną atmosferę odkryjemy na położonej na południe od Ambergris malutkiej wyspie Caye Caulker (ok. 8 km długości i 1,5 km szerokości), cieszącej się dużą popularnością wśród backpackersów (ludzi podróżujących indywidualnie z plecakiem) i osób stroniących od modnych kurortów i masowej turystyki. Jej motto brzmi go slow (z ang. „zwolnij”), co doskonale tłumaczy tutejszy nieśpieszny rytm dnia. Konsekwentnie stosują się do niego uśmiechnięci rastafarianie, turyści odpoczywający w hamakach i kierowcy wózków golfowych - głównego środka komunikacji na wysepce. Oprócz własnych zakurzonych i bosych stóp w przemieszczaniu się po tym rajskim skrawku lądu pomogą nam tylko rowery, natomiast kajakiem możemy eksplorować przybrzeżne lasy namorzynowe, zasiedlone przez dzikie ptactwo. Caye Caulker zamieszkuje ok. 1300 osób, dlatego zaledwie po dwóch dniach pobytu na niej stajemy się częścią wesołej karaibskiej rodziny. Tu po zachodzie słońca usłyszymy, jak Bob Marley śpiewa Get up, stand up, i wybierzemy się do klubu reggae lub barów, gdzie wyśmienitego homara popija się wybornym karaibskim rumem.

W trakcie wizyty na wyspie warto poświęcić jeden beztroski dzień spędzony w hamaku na snorkeling w Morskim Rezerwacie Hol Chan (Hol Chan Marine Reserve) ze słynnym obszarem Shark Ray Alley. Podczas całodniowej wyprawy łodzią będziemy nurkować z płaszczkami, rekinami, żółwiami morskimi i ogromnymi barakudami. Spokojne rytmy reggae nie opuszczą nas ani na moment - zadba o to nasz czarnoskóry kapitan. Trzeba jednak przyznać, że ta muzyka znakomicie komponuje się z widokiem cichego lazurowego morza.

Kalejdoskop Belizeńczyków
Tymczasem wracamy na stały ląd do byłej stolicy państwa - Belize City, nazywanej czarną dziurą Ameryki Środkowej. W 1961 r. została ona niemal zupełnie zniszczona przez huragan Hattie, dlatego 9 lat później podjęto decyzję o przeniesieniu siedziby rządu i administracji do miasta Belmopan. Oba ośrodki można bez wielkich wyrzutów sumienia pominąć w podróży po Belize i potraktować jako przystanki pomiędzy innymi znacznie ciekawszymi miejscami na mapie kraju. Ruszamy zatem na wycieczkę lokalnym autobusem firmy James Bus Line - oczywiście przyozdobionym w barwy rastafarian: czerwień, żółć i zieleń. To idealna okazja, aby zaobserwować przekrój belizeńskiego społeczeństwa. Wśród pasażerów dostrzegamy Metysów, Kreoli, przedstawiciela ludu Garifuna i sympatyczną rodzinę amiszów. Tuż za kierowcą usiadł mężczyzna pochodzenia chińskiego, a bilety sprzedaje urocza dziewczyna o charakterystycznej hinduskiej urodzie. Kolonizacja, niewolnictwo i trwające wieki migracje odegrały ogromną rolę w kształtowaniu się populacji Belize. Obecnie wśród jego obywateli (ok. 340 tys. ludzi) wyróżnia się kilka grup etnicznych władających 8 językami. Najliczniejsi są Metysi (49,7 proc. społeczeństwa) oraz Kreole (21,8 proc.). Na dalszych pozycjach znajdują się Majowie (9,9 proc.), grupy multietniczne (6,2 proc.), Garifuna (4,6 proc.), niemieccy i holenderscy mennonici (3,6 proc.) oraz Hindusi (2,3 proc.). Choć oficjalnie używa się języka angielskiego, większość mieszkańców posługuje się lokalną odmianą kreolską na bazie angielskiego (Belize Kriol English, Belizean Creole), poza tym usłyszymy tutaj również bardzo często hiszpański, a także garifuna, 3 języki z rodziny majańskiej (kekczi, mopan i maya), niemiecki, plautdietsch (język mennonitów) oraz język kantoński (jeden z języków chińskich). Szacuje się, że ponad połowa Belizeńczyków jest przynajmniej dwujęzyczna, co wynika - oczywiście - z różnorodności etnicznej kraju i sąsiadowania z hiszpańskojęzycznymi Meksykiem i Gwatemalą.

Muzycy Garifuna podczas majowego belizeńskiego Festiwalu Czekolady, fot. Belize Tourism Board.
Niewiele osób kojarzy Belize z kulturą Majów, tymczasem znaczna część jego terytorium stanowi centralny obszar rozwoju tej cywilizacji. Odnotowano tu aż 1400 stanowisk archeologicznych, które prezentują miejsca ceremonii, majestatyczne kamienne struktury, piramidy oraz przedmioty wykonane z jadeitu i kamienia. Większość obiektów kryje gęsty las tropikalny, jednakże dużą ich liczbę udało się przystosować do zwiedzania. Szczególnym uznaniem cieszą się ruiny Lamanai położone koło pięknej laguny na New River (Río Nuevo), czyli rzece Nowej. Aby do nich dotrzeć, należy pokonać łodzią ok. 42-kilometrową trasę. Już sama podróż dostarczy niezapomnianych wrażeń - przyjrzymy się podczas niej krokodylom, wyjcom i dzikiemu ptactwu gnieżdżącemu się u rzecznych brzegów. Po osiągnięciu celu wyprawy, w trakcie spaceru pośród porośniętych bujną roślinnością pozostałości kompleksu i wspinaczki (na własne ryzyko) na najwyższą jego piramidę (33-metrową), tzw. Wysoką Świątynię (High Temple), poczujemy się niczym filmowy archeolog i poszukiwacz przygód Indiana Jones.

Przybysze z Karaibów
Szczególne miejsce w kulturze Belize zajmuje społeczność Garifuna. Ich historia od samego początku jest naznaczona walką o wolność. Podobno w 1635 r. dwa hiszpańskie statki z nigeryjskimi niewolnikami na pokładzie rozbiły się u wybrzeży wyspy Saint Vincent. Ci, którzy przetrwali katastrofę, znaleźli schronienie na tym niewielkim lądzie w domach Karaibów i po dziesiątkach lat stworzyli nową grupę etniczną - Garifuna. Jej przedstawiciele znani są także jako Garinagu lub Czarni Karaibowie. Spór Wielkiej Brytanii i Francji o dominację na Małych Antylach doprowadził do tragicznych wydarzeń na Saint Vincent. W latach 1795-1797 (tzw. II wojna Karaibów - Second Carib War) Brytyjczycy dopuścili się na niej krwawych rzezi, w wyniku których Garifuna poddali się i zostali deportowani na wyspę Roatán należącą obecnie do Hondurasu. 5 lat później pojawili się u wybrzeży dzisiejszego Belize. Jednak za oficjalną datę przybicia Czarnych Karaibów do jego brzegów (do miasta Dangriga) uznaje się 19 listopada 1832 r. Dziś w każdą rocznicę tego zdarzenia obchodzi się hucznie święto narodowe w całym kraju - tzw. Garifuna Settlement Day, czyli Dzień Osiedlenia się Garifuna. Najlepsze nastroje panują wtedy zwłaszcza w dystryktach Stann Creek i Toledo, gdzie żyje najwięcej Garinagu. Uroczystości na południu Belize trwają tydzień, a podczas nich odbywają się huczne parady, pokazy tradycyjnych tańców, występy bębniarzy, barwne ceremonie oraz modlitwy, a nawet wybory Miss Garifuna.

Czarni Karaibowie zamieszkują również wybrzeże Gwatemali, Honduras i Nikaraguę (cała grupa etniczna liczy obecnie ok. 600 tys. przedstawicieli). Ich język, taniec i muzyka stanowią unikatowe elementy kultury Garifuna, które w 2001 r. zostały wpisane na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Już od 1981 r. istnieje w Belize Narodowa Rada Garifuna (National Garifuna Council of Belize), która stawia sobie za cel ochronę zwyczajów i tradycji tej społeczności, a także generowanie jej rozwoju gospodarczego, m.in. poprzez inwestycje w edukację i szkolenia dla młodzieży. Instytucja ta współpracuje w tym zakresie z podobnymi organizacjami funkcjonującymi na terenie Gwatemali i Hondurasu.

Sercem kultury Garifuna jest założona w 1802 r. 10-tysięczna Dangriga (stolica dystryktu Stann Creek). Już przy wjeździe do miasta intryguje nas ogromny bęben stojący przy skrzyżowaniu. Życie Garinagu, którzy stanowią obecnie 80 proc. mieszkańców miejscowości, biegnie nieśpiesznie rytmem wybijanym właśnie na tym instrumencie lub żółwich skorupach. To tutaj zdecydowanie najhuczniej świętuje się rocznicę przybycia tego ludu do Belize. Również w Dangridze mieszkają słynny muzyk Pen Cayetano - twórca punta rocka w 1978 r. - oraz Austin Rodriguez, który od wielu lat w swoim warsztacie przy plaży własnoręcznie wyrabia bębny trafiające na krajowy i międzynarodowy rynek. W mieście warto odwiedzić działające od 2004 r. Muzeum Garifuna Gulisi (Gulisi Garifuna Museum), nazwane tak od imienia kobiety, która przeżyła wygnanie z wyspy Saint Vincent i wraz ze swoimi 13 dziećmi dotarła do belizeńskich brzegów i założyła osadę Punta Negra (dystrykt Toledo). W placówce poznamy historię, pochodzenie, kulturę i tradycje Czarnych Karaibów. Multimedialne prezentacje, mapy, stroje, rekwizyty oraz wystawy ukazujące współczesne życie przedstawicieli tej społeczności są naprawdę imponujące. Większości z tych informacji nie znajdziemy obecnie nawet w internecie.

Przy dźwiękach muzyki
Liczna populacja Garifuna zamieszkuje też ponad 5-tysięczną miejscowość Punta Gorda, stolicę dystryktu Toledo. Można się stąd udać wodną taksówką do Gwatemali (do portu w Puerto Barrios lub Livingston). To najdalej na południe wysunięte miasto Belize jest zarazem jedynym punktem imigracyjnym w tej części kraju. Przez 4 dni w tygodniu zjeżdżają do niego farmerzy z okolicznych wiosek, aby swoje produkty sprzedać nie tylko miejscowym, ale także przybywającym z drugiego brzegu Zatoki Honduraskiej Gwatemalczykom. Dzień przechodniom w Punta Gorda umilają uliczni muzycy grający punta rocka, najpopularniejszy obecnie gatunek w Belize, na którego utwory składają się wibrujące rytmy bębnów, elektrycznej gitary i keyboardu. Określa się go jako współczesną odmianę tradycyjnej muzyki punta, będącej nieodłącznym elementem kultury Garinagu. Tego typu melodie usłyszymy podczas festiwali, towarzyskich spotkań, całonocnych zgromadzeń, a nawet rytuałów kierowanych do zmarłych przodków. Dialog pomiędzy kobietą a mężczyzną, prowadzony przy dźwiękach bębnów, grzechotek i odgłosach wydobywanych z morskich muszli, oddają tu zmysłowe ruchy ciał. Oprócz punta rocka w lokalnych barach króluje również reggae. Zapowiedzi obchodów dnia Boba Marleya kuszą nas, aby zostać w tych stronach nieco dłużej, tym bardziej, że do odkrycia pozostało nam jeszcze tak wiele...


Belize bez wątpienia zasługuje na miano małego kraju wielkich możliwości. Dzięki proekologicznej polityce i stosunkowo niewielkiemu ruchowi turystycznemu udaje się tutaj zachować w stanie nienaruszonym najcenniejsze ekosystemy. Z kolei duża różnorodność etniczna belizeńskiego społeczeństwa sprawia, że to przepiękne państwo Ameryki Środkowej, położone w dodatku na dawnych ziemiach Majów, fascynuje miłośników coraz popularniejszej turystyki kulturowej.

Salar de Uyuni, Boliwia






Bezsprzecznie jeden z naturalnych cudów świata.

Największe na świecie solnisko powstałe na wyschniętym jeziorze zlokalizowane jest w południowo-zachodniej Boliwii - na obszarze płaskowyżu Altiplano.

Salar de Uyuni zajmuje powierzchnię 10 582 km kwadratowych. Jest położone na średniej wysokości ok. 3653 m n.p.m. i stanowi wraz z jeziorami Titicaca i Poopó pozostałość po istniejącym w plejstocenie jeziorze Ballivián. Jest to jeden z najbardziej płaskich obszarów na świecie (różnica wzniesień wynosi niecałe 41 cm). Salar de Uyuni zawiera ok. 10 billionów ton soli! Jednak solnisko to przede wszystkim niezwykłe krajobrazy. Po horyzont rozciąga się biała pustka. Nic. Nigdzie. Tylko białe poligony. Odwiedzający to miejsce czują się czasem jakby stali na gigantycznych rozmiarów białej kartce.

Jak tutaj trafić? Najprościej wybrać się na trzydniowy tour wraz z jedną z eskapad wyruszających z pobliskiego miasteczka Uyuni. Samotne podróżowanie po solnisku nie jest najlepszym rozwiązaniem. Tym bardziej, że do pokonania jest kilkadziesiąt kilometrów. Widoki zatykają dech w piersiach. Biała nicość po horyzont. Stały układ wysokiego ciśnienia powoduje, że nad Salar de Uyuni przez większą część roku rozciąga się niebieskie, bezchmurne niebo. Co jeszcze bardziej sprzyja w kontemplacji tego fantastycznego miejsca.

Bez wątpienia Salar de Uyuni zachwyci każdego. Zwłaszcza wielbicieli latynoskich krajobrazów środkowej części Ameryki Południowej. Wielka, biała otchłań ulokowana pomiędzy wysokimi stożkami Andów. A wszystko to z dala od ludzi. W krainie wulkanów, gejzerów, lagun i gorących źródeł. Jedno z najpiękniejszych miejsc świata.

Informacje praktyczne i porady
Na Salar de Uyuni jeżdżą wprawdzie kursowe autobusy, lecz częstotliwość ich odjazdów jest naprawdę sporadyczna. Zresztą, nawet, gdy uda się nam takowy bus złapać, będzie bardzo ciężko przekonać kierowcę, by wypuścił nas pośrodku białej pustki. Najprościej na solnisko dostać się z pomocą lokalnych agencji turystycznych organizujących 3-dniowe toury na tę część Altiplano.




Dojazd
Najprościej na solnisko dostać się z pomocą lokalnych agencji turystycznych organizujących 3-dniowe toury na tę część Altiplano. Jeepy zabierają na pokład sześcioro ludzi. W trakcie tych 3 dni mamy zagwarantowane wyżywienie oraz noclegi.